sobota, 21 czerwca 2008

i koniec roku szkolnego.
koniec tych wszystkich śmiesznych spraw; koniec nauki na sprawdzian z fizyki; koniec ściągania na historii; koniec bułek ze sklepiku za 1,20; koniec snucia się po szkole w poszukiwaniu choć chwilki, by popatrzeć się na Uke lub Maleństwo.
koniec Gimnazjum.

koniec wspólnych chwil z wieloma osobami. I smutek. mimo tego, ze właśnie zaczęły się wakacje. ja NIE CHCĘ do liceum. Tam są duzi chłopcy i dziewczyny, i ja tam nie pasuje. nie bez Kizy. bez reszty.

Będzie mi ich strasznie brakowało. Wiem - powiesz "tak już musi być, taka kolej rzeczy" - zdaję soie z tego sprawę, ale mimo wszystko, jest mi ciężko przyzwyczaić się do tej myśli. Dobrze, że choć na chórze z Kizą będziemy się dwa razy w tygodniu widzieć, i znów usiądziemy obok siebie, i będziemy razem śmiać się, i nabijać z J. Bo tak będzie, prawda?


jak juz ktoś powiedział: "nie mówię wam żegnajcie - mówię do zobaczenia!"


w następnej notce pokażę wam mój wpisownik - za każdym razem gdy go otwieram do oczu cisną mi się łzy.

1 komentarz:

igusia13 pisze...

Nie muszę chyba mowic ze piekny rysuneczek. Te lzy wygladaja jak prawdziwe :) Czekam na wiecej :*