niedziela, 31 sierpnia 2008

...

Ostatnie minuty wakacji. Wakacji, które, mimo wszystko uważam za bardzo udane. Oprócz paru ostatnich incydentów, i, rzecz jasna, dnia 8.08.08. 

Oczywiście nadal uważam siebie za niesłowną, bo drugi rok z rzędu nie zrobiłam czegoś, co obiecałam sama sobie na początku wakacji, a mianowicie - pojechanie rowerem do Babci, której dom oddalony jest o 24 km od mojej miejscowości. Przepisuje to na przyszłoroczną wakacyjną listę ToDo. 

Z kolei parę rzeczy mi się udało. Nieistotne, że mój eks-chłopak okazał się palantem obmacującym się z dziewczynami na każdym kroku [mogłam się tego domyślać, niestety, byłam zaślepiona. Zapisać wielkimi, czerwonymi literami, coby nie zapomnieć dać mu w pysk.]. Mimo to, moje związki z facetami ruszyły trochę na przód. 

Co do mojej rzekomej nauki japońskiego, to owszem, coś tam posuwa się na przód. umiem trzy samogłoski. znów jestem niesłowna, co zaczyna mnie męczyć.

Podsumowując, całe wakacje przebimbałam. Ale dobrze mi z tym, bo prawdziwie odpoczełam.  Były dni, że nie robiłam naprawdę NIC. Mimo tego, ze zazwyczaj dostawałam za to opiernicz od Matmana ;].

Teraz, kiedy siedzę z pomalowanymi paznokciami, wyregulowanymi od niechcenia brwiami, z nogami załozonymi na parapet, czuję, że zaczyna się nowy okres w moim, krótkim jak do tej pory, życiu. Mam nadzieję, że liceum nie odmieni mnie. A nawet jeśli, to na dobre. Że znajdę kogoś, kto oprócz pustki ma coś w głowie, i że nadal z Kizą będziemy ''Starać sie ulepszać świat, nawet jeśli miałby taki być jedynie w naszych oczach". Bo na niej szczególnie mi zależy. Na jej zaufaniu, przyjaźni, pomocy, i możliwości ofiarowania siebie, dla niej - bo wiem, że jest tego warta. Czas spędzony przy niej nei jest stracony. I wiem, ze ona myśli tak samo... ;]. 

Dobra, trochę z siebie wyrzuciłam. Obiecuje że kolejna notka bedzie pokazywała jakieś moje wytwory, bo trochę zbyt pusto tutaj, nie uważacie? ^^'

Chi, z dość dziwnym uczuciem, jak na początek roku szkolnego.

ps. a włosy śmierdzą mi acetonem, bo postanowiłam odświerzyć czerwień na nich. kurcze, czy to zawsze tak musi jechać? *naburmusz*

1 komentarz:

Renny Berryboar pisze...

Coś mi się zdaje, że to będzie dobry "początek" :) Powodzenia i... uważaj na palantów :P (ps. dowal mu ;])